Symbole naszych marzeń

Okładka 2

Symbole naszych marzeń

Stulecie polskich żaglowców

Tomasz Maracewicz

Najnowsza książka Tomasza Maracewicza przedstawiająca polskie żaglowce na przestrzeni stu lat historii.


Przedmowa

Autor zaprosił nas w podróż przez stulecie polskich żaglowców szkolnych, a mnie spotkał zaszczyt napisania słowa wstępnego. Mam więc okazję podzielić się z Czytelnikami wrażeniami i refleksjami z lektury tej opowieści o zwykłych- -niezwykłych statkach i okrętach (przy okazji wyjaśniam niezorientowanym, że okręt to marynarka wojenna, cała reszta to statki) oraz zwykłych-niezwykłych ludziach, przede wszystkim ich kapitanach, ale nie tylko.

Książkę najbardziej docenią czytelnicy interesujący się morzem i żaglowcami, zwłaszcza ci z już rozbudzonym głębszym zainteresowaniem, dla których samodzielne zebranie informacji w niej zawartych byłoby niemal niemożliwe, a przynajmniej zajęłoby lata poszukiwań w archiwach i antykwariatach. Wiem coś o tym, ponieważ interesując się od dziecka morzem i żaglowcami, przechodziłem tę drogę samodzielnie. Chwała więc Autorowi za podjęcie trudu dotarcia do rozmaitych źródeł i udostępnienie nam rezultatów tej pracy. W efekcie dostaliśmy do rąk nie tylko frapującą opowieść, ale również rodzaj encyklopedii tematycznej, do której będziemy wracać przy różnych okazjach.

Uważny i wrażliwy, jak również znający morze i żaglowce czytelnik z pewnością zauważy, że w całej opowieści przewija się jeden znaczący aspekt. Jest to oczywiście wychowawcza, a przede wszystkim kształtująca charakter młodych ludzi, chociaż nie tylko młodych, rola uczestnictwa w rejsie na żaglowcu szkolnym. Statek żaglowy i morze, po którym żegluje, wraz z wypracowanymi przez wieki regułami postępowania stanowi naturalne środowisko stawiające wymagania wpływające na tegoż charakteru kształtowanie. Ostatnio rozwinęła się tendencja do szczegółowej analizy i naukowego opisywania tego zjawiska, ale jako osobie od dziesięcioleci zaangażowanej w tego rodzaju działalność bliska mi jest forma jej postrzegania przez Autora, czyli najprostsza.

Nie sposób nie zauważyć wpływu zmieniającego się świata na to, co dzieje się na żaglowcu w drodze. Niech za przykład posłuży porównanie rejsów dookoła globu ziemskiego (określenie „dookoła świata” uważam za megalomańskie) „Daru Pomorza” i „Daru Młodzieży”. Rejsy te dzieli od siebie okres 85 lat i wiele się w tym czasie zmieniło, ale jedno pozostało niezmienne – morze oraz wymagania, jakie stawia.

Gdy „Dar Pomorza” odbywał swoją podróż, nie funkcjonował GPS (Global Positioning System), który, dopóki „elektronika” działa, pozwala każdemu laikowi na praktycznie bezbłędne określenie, lub raczej odczytanie pozycji statku na morzu. I chociaż zapewne w rejsie „Daru Młodzieży” starano się przybliżyć uczestnikom metody określania pozycji z obserwacji ciał niebieskich, to warto przypomnieć, że na „Darze Pomorza” stanowiły one jedyną dostępną możliwość określenia, w którym miejscu na oceanie statek się znajduje.

W dzisiejszym świecie mamy do dyspozycji nie tylko RADAR pozwalający na obserwację wokół statku w warunkach ograniczonej widzialności, ale również AIS (Automatic Identification System), które to urządzenia nie były dostępne w czasie podróży „Daru Pomorza”, a które znakomicie zwiększają bezpieczeństwo żeglugi, zwłaszcza w dzisiejszym rozwiniętym transporcie morskim, i do pewnego stopnia ograniczają bądź nawet eliminują konieczność pełnienia służby „na oku” na dziobie statku. Te i inne udogodnienia, jak chociażby dostępność prognoz pogody on-line, sprawiły, że współczesna nawigacja do pewnego stopnia przypomina grę komputerową, co nie zwalnia nawigatora z posiadania wiedzy i umiejętności korzystania z nich.

Natomiast znacząco mniej zmieniło się na żaglowcu w odniesieniu do załóg szkolnych. Jak za dawnych lat mieszkają we wspólnych pomieszczeniach (może obecnie trochę mniejszych), co wymusza tolerancję na obecność innych ludzi, wymaga utrzymania czystości i porządku, wykonywania szeregu prac dla dobra ogółu, a na pokładzie zmusza do współdziałania, ponieważ praktycznie żadnej liny takielunku ruchomego nie da się obsłużyć w pojedynkę. I to wszystko w warunkach narzuconych przez morze, a ściślej przez warunki meteorologiczne, które przecież nie zawsze są korzystne. A wszystko, co się robi, powinno być wykonane porządnie, bo morze nie toleruje niedbalstwa. Czynność przy obsłudze takielunku wykonana byle jak przy dobrej pogodzie z reguły zemści się koniecznością ponownego jej wykonania w warunkach sztormowych, co nie tylko będzie wymagało zwielokrotnionego wysiłku, ale może doprowadzić do realnych strat w sprzęcie.

Jak zauważył Autor, nie wszystkie nacje jednakowo, ale i różnie z upływem czasu oceniały walory żaglowców jako stwarzających unikalne środowisko mające wpływ na kształcenie i kształtowanie charakterów przyszłych marynarzy, i nie tylko. W latach pięćdziesiątych XX wieku zarysowała się realna groźba, że żaglowce, zwłaszcza te największe, znikną z mórz i oceanów. Na szczęście tak się nie stało i chwała tym, którzy do tego nie dopuścili w kraju, gdzie jak pisał Sebastian Fabian Klonowic pod koniec XVI wieku: „Może nie wiedzieć Polak, co to morze, gdy pilnie orze”. I chwała tym, którzy nie tylko na żaglowcach pływają, ale również o nich piszą. Bo historia polskich żaglowców szkolnych to dla nas Polaków niewątpliwy powód do dumy.

Andrzej Szlemiński

Jeden z założycieli i pierwszy Prezes Zarządu Sail Training Association Poland

O Autorze

Tomasz Maracewicz
fot. Marcin Konopka

Tomasz Maracewicz, ur. 23 IV 1963 r. w Gdyni. Absolwent Wydziału Biologii Uniwersytetu Gdańskiego i Wydziału Nawigacji Akademii Morskiej w Gdyni. Kapitan jachtowy, oficer marynarki handlowej, harcmistrz.

W latach 1978–1986 był drużynowym 1 Wodnej Drużyny Harcerzy im. Tadeusza Kościuszki w Gdańsku. Później został jednym z założycieli Związku Harcerstwa Rzeczypospolitej, m.in. wybrano go na pierwszego Naczelnika Harcerzy ZHR, a także kilkakrotnie na członka jego władz naczelnych. Równocześnie, w latach 2011–2014, pełnił funkcję prezesa Fundacji Harcerstwa Centrum Wychowania Morskiego ZHP w Gdyni.

Zajmuje się wychowaniem morskim, z pasją szkoli młodzież, żeglował na licznych jachtach i żaglowcach, m.in. na „Fryderyku Chopinie” i „Zawiszy Czarnym”. Od 2015 r. pracuje na żaglowcu szkolnym Uniwersytetu Morskiego w Gdyni – „Dar Młodzieży”, obecnie jako I oficer. W latach 2018–2019 brał udział w „Rejsie Niepodległości”, tj. wyprawie tej fregaty wokół globu.

Autor licznych książek o tematyce harcerskiej i morskiej. Członek The Sail Training Association Poland.

 

Zaproszenie

Zapraszamy na wodowanie książki

na pokład Daru Pomorza.


 

Książka zawiera 736 stron i ponad 400 ilustracji w tym wiele unikalnych archiwaliów.

Książka do kupienia na stronie allegro - tutaj.

Oficjalny profil książki znajdziesz na facebook-u.